"Czyż ból i życie nie są sobie pokrewne?"
No i przyszła pora na ten najgorszy dzień.Dzień,który przepowiadał sen.Cały czas miała słowa wypowiedziane przez chłopaka.Myślała cały czas tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo Marco.Była wyraźnie zestresowana czego nie udało Jej się ukryć przed ukochanym.Marco starał się w każdym momencie o to,aby Emilia zapomniała o trudnościach życia o jakich nie miała pojęcia.Dziewczyna uśmiechała się na chwilę swoim pięknym i szczerym uśmiechem,który poprawiał Marco i przyprawiał o szybkie bicie serca,ale za chwilę uśmiech zgasł jak miała gwiazda...Nagle Marco wybuchnął ,co mu się nie zdarzało tak często.
-Emilka,możesz mi powiedzieć do cholery co się dzieję?Nie rozumiem dlaczego wciąż jesteś smutna.
-Nie chce Cię zadręczać swoimi problemami -Powiedziała niemal jak robot,mechanicznie i bez uczuć.Marco delikatnie objął ją w pasie.
-Kochanie...czy ty nie rozumiesz,że twoje problemy to moje problemy?Kocham Cię rozumiesz?-Popatrzył jej cały czas w oczy.Nagle Emila wtulił się we tors ukochanego i zaczęła płakać,czuła ciepło i miłość chłopaka oraz miała poczucie bezpieczeństwa.Odważyła mu powiedzieć.Zaczęła nieśmiało...
- Nie wiem czy to co Ci powiem to nie pomyślisz sobie przez to,że mam schizy.-Usiedli na kanapie na przeciwko siebie.Marco wyczekująco patrzył na swoją dziewczynę.
-Słuchaj Marco...bo ta stłuczona szyba,dzisiejszy nastrój-Zaczęła się trząść.Marco przyciągnął do siebie dziewczynę i splótł swoje palce z Jej palcami.Dziewczyna kontynuowała.Opowiedziała mu o śnie i o spotkaniu ducha Kamila,a zwłaszcza o Jego słowach.Ze łzami w oczach czekała na rekcję.Marco spojrzał na dziewczynę z miłością,troską i z czymś jeszcze,z respektem.
-To dlatego dzisiaj byłaś w złym humorze bo bałaś się o mnie?-Dziewczyna potwierdziła lekkim skinięciem głowy.-Jeszcze,żadna dziewczyna martwiła się o mnie.Jesteś....-Emila przerwała.
-Jaka?Psychiczna,apodyktyczna czy może i to i to?-Słychać było w głosie Emilii rozdrażnienie.
-Emila do cholery daj mi skończyć!-Dziewczyna posłusznie usiadła i wysłuchała do końca
-Jeszcze żadna dziewczyna tyle dla mnie nie zrobiła.Żadna nigdy mi nie okazała tyle co ty.Nigdy mi nie okazała tyle miłości i troski...-Dotknął jej delikatnego policzka i musnął jej wargi.-Kocham Cię Emilia i nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz.-Emilka słuchała jego słów jak zahipnotyzowana.Poczuła się nagle w tym beznadziejnym momencie najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi po jej policzkach leciały łzy.
-Marco ja nie wiem jak ty mnie możesz kochać.Tyle przeze mnie przeszedłeś-Ukryła twarz w dłoniach.
-Nawet nie wiesz jak dla mnie ty jesteś ważna!Bardzo Cię kocham.-Po chwili ostygli w obięciach.Zakochani usłyszeli dzwonek telefonu Emilii.Dziewczyna spojrzała na ekran 'Nieznany Numer' Emilka ze przerażeniem spojrzała na Marco.
-Weź na głośno mówiący-Niecierpliwił się blondyn.Spełniła Jego polecenie.
-Na pewno zastanawiasz ślicznotko co się stanie?Wiedz jedno Kamil nie mógł Cię mieć,Laluś też nie będzie!Zapłacisz w ten sposób za Jego błędy...
-Czego ty od niej chcesz skurwielu!?!-U Reus'a widoczna była chęć mordu.Emilka była przerażona.
-O wielmożny Pan Woodinho się odezwał (złowieszczy śmiech) nie denerwuj się złość piękności szkodzi-Syknął-Oboje zapamiętacie ten dzień na ZAWSZE gołąbeczki-Zaśmiał się złowrogo-Pamiętajcie ja was widzę....-Słychać było tylko dźwięk zakończonej rozmowy.Oboje po tym telefonie stali w ciszy.Po chwili odezwał się Marco jak od niechcenia.
-Zaraz zaczyna się mecz-Wziął swoją torbę treningową,a dziewczyna przebrała swój top na koszulkę z Borussii.Po dwudziestu minutach byli na miejscu czyli na stadionie Signal Induna Park.
CZAS MECZU:
Borussia prowadzi 1:0 z Herthą Berlin po golu Marco.Wtedy po policzkach Emilii poleciały łzy szczęścia i zaczęły (WAG'S) śpiewać piosenkę Heja BVB!Kiedy rozległ się strzał....Dziewczyny ujrzały na murawie Marco trzymającego Lewego,który trzymał się za brzuch.Dziewczyny podbiegły na murawę.Kiedy Robert zobaczył Anię od razu uśmiechnął się pomimo bólu.
-Skarbie wyjdę z tego...
-Ej Reusik nie płacz złego diabli nie wezmą.-Marco zaśmiał się przez łzy.Trzymał przyjaciela mocno widząc jak walczy.Robert zobaczył obok siebie zapłakaną Emile.Wziął ją za rękę.
-Wyjdziesz z tego Robert.Musisz....-Szepnęła i wtedy Lewandowskiego zabrała karetka do szpitala....
W pół godziny wszyscy przyjechali do szpitala w którym przebywa Lewandowski.Ania był pocieszana przez inne Wag's a tak mianowicie przez Cathy Fisher a Emila nie wiedziała co ma myśleć,mówić i robić.Stała ledwo na nogach patrząc się w jeden punkt przed sobą.Marco podszedł do swojej dziewczyny i zaprowadził ją do krzesła aby mogła usiąść.Nagle odezwała się płacząca Lewandowska.
-Emila....on wyjdzie prawda?Powiedz mi tylko prawdę-Patrzyła na Emile błagalnie
-Ania nie jestem lekarzem,ale Robert jest silnym facetem.Wyjdzie z tego.Pamiętaj,że musisz w to wierzyć!-Ania przytuliła Emilkę i zaczęła jej dziękować.
-Aniu nie dziękuj i nie płacz,zrób to dla Bobka-Ania momentalnie zaśmiała się ze pseudonimu męża.Nagle lekarz wyszedł ze sali operacyjnej.....
***
Hej wam ;)
Rozdział pisał się już od wczoraj od godziny 23 do 2 w nocy ale co tam XD
Boże....Hahahahahahaha muszę się przyznać,że zawsze marzyłam o tym aby coś było z Robertem ;D No to teraz ciekawe czy go pozostawimy przy życiu czy uśmiercimy co wyście by wybrali? ;)
Wczorajszego meczu niestety nie oglądałam i wgl. się nie nagrał ;/
2-1 było i gola strzelił Marco Reus <3
KOMENTJCIE! :*
Następny w sobotę...
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!! <3
Hej wam ;)
Rozdział pisał się już od wczoraj od godziny 23 do 2 w nocy ale co tam XD
Boże....Hahahahahahaha muszę się przyznać,że zawsze marzyłam o tym aby coś było z Robertem ;D No to teraz ciekawe czy go pozostawimy przy życiu czy uśmiercimy co wyście by wybrali? ;)
Wczorajszego meczu niestety nie oglądałam i wgl. się nie nagrał ;/
2-1 było i gola strzelił Marco Reus <3
KOMENTJCIE! :*
Następny w sobotę...
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!! <3